Nie wyglądają na swoje lata. Są w fantastycznej formie. Jubilatka jest przeciwniczką papierosów i alkoholu. Uwielbia zakupy. Raz w tygodniu wybiera się do centrum miasta. Wraca obwieszona siatkami.
Pan Antoni jest domatorem. Wolny czas spędza na czytaniu gazet. Gdy żona wraca z zakupów wypytuje ją dokładnie, gdzie była i streszcza najświeższe wydarzenia z kraju i świata.
- Zawsze był małym zazdrośnikiem - mówi o mężu pani Helena.
Wychowali sześcioro dzieci. Doczekali się dziesięciu wnuków, piętnastu prawnuków i pięciu praprawnuków.
27 listopada 1935 r. - tę datę znają wszyscy członkowie klanu Majewskich. Siedemdziesiąt lat temu Helena i Antoni powiedzieli sobie sakramentalne "tak". Znali się od kilku miesięcy.
- Co prawda pierwsze dziecko było w drodze, ale tylko przyspieszyło to, co nieuniknione. Zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia - wspomina pani Helena.
On był wtedy ordynansem u majora w Gnieźnie. Ona pomagała bogatej rodzinie. Zobaczyli się na ulicy.
- I zaczął za mną latać. Cały czas latał. Było widać, że mu zawróciłam w głowie - opowiada pani Helena. - Ale trzeba przyznać, że był cholernie przystojny. W mundurze wyglądał jak aktor filmowy. Miał w sobie to coś.
Ordynans Majewski nie zaprzecza, że Helena zawróciła mu w głowie.
- Piękna była. Taka szczupła i wysoka. Każdemu się podobała - wspomina.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?