Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

35 lat temu rozpoczęły się strajki w Szczecinie

mdr
Inscenizacja ataku na stocznię.
Inscenizacja ataku na stocznię. Marek Rudnicki
Strajkujący domagali się poprawy finansowej, a także - w dalszej konsekwencji - utworzenia wolnych związków zawodowych oraz uczciwego upamiętnienia tych, którzy zginęli podczas strajków dziesięć lat wcześniej. Na czele stoczniowców stanął Marian Jurczyk. Międzyzakładowy Komitet Strajkowy przedstawił 36 postulatów.

Cztery dni wcześniej, 14 sierpnia, zbuntowali się stoczniowcy w Stoczni im. W. Lenina w Gdańsku. Dzień później pracownicy Przedsiębiorstwa Transportowo-Sprzętowego Budownictwa "Transpol" w Szczecinie. Po kilku godzinnych negocjacjach z dyrekcją załoga wróciła do pracy, ale ziarno buntu zostało zasiane.

Informacje o wybuchających co rusz w kraju protestach docierały do Szczecina m.in. za pośrednictwem kolejarzy. W lipcu rozpoczął się w Lublinie bunt w PKP. Pomorska DOKP wybrała najbardziej zaufanych partyjnych maszynistów, aby pojechali tam i zrobili dywersję. Gdy wagon z łamistrajkami szykował się do wyjazdu, na peron wjechał pociąg, którym z gór wracał Ewaryst Waligórski. Razem ze spotkanym na peronie przyjacielem, Michałem Plater-Zyberkiem (działaczem katolickim, wyrzuconym ze stanowiska naczelnika lokomotywowni Wzgórze Hetmańskie) poszli do maszynistów. Od nich dowiedzieli się, w jakiej roli jadą do Lublina. Próbowali wybić im z głowy ten wyjazd.

- Tłumaczyli, że muszą, choć nie mają ochoty, bo takie dostali polecenie - opowiada Ewaryst Waligórski. - Michał poszedł do wagonu i tam nawrzucał im, że są głupi, że tylko służą jako bezmyślne narzędzie. Skutek był taki, że pojechali, ale na drugi dzień szybko wrócili. Tłumaczyli się, że obawiali się pobicia.

W trzy dni po strajku w PT-SB, 18 sierpnia o godz. 7 rano stanęła Stocznia Remontowa Parnica. Powołano komitet strajkowy. Trzy i pół godziny później (10.30) ruszyła stocznia im. Warskiego, gdzie zorganizowano wiec solidarnościowy ze strajkującymi w Trójmieście. Natychmiast przyjechał do stoczni Janusz Brych, ówczesny I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, by uspokoić nastroje, ale nic nie wskórał. Robotnicy na wydziałach zaczęli tworzyć komitety strajkowe.

Zgłaszano pierwsze postulaty, wśród których na pierwszy plan wysunęły się trzy: zniesienia cenzury, transmisji mszy w telewizji oraz utworzenia wolnych związków zawodowych.

Nie wszędzie jednak strajk podobał się. Po szybko zwołanych zebraniach partyjnych, gdzie opowiadano niestworzone rzeczy o strajkujących i grożących konsekwencjach, pracownicy nie wiedzieli, co robić. Załogi zakładów "Selfy" i "Polmo" nie wpuściły nawet na swój teren emisariuszy stoczniowców, nawołujących do powszechnego strajku. Po zabraniach partyjnych w zakładach odzieżowych "Dana" i "Odra" wystosowano ogólnikowy apel o spokój i rozwagę. Na mieście ludzie zaczęli wykupywać żywność.

- Przyszedł do mnie Marciniak, członek egzekutywy i przestraszony mówi, co oni tam wyrabiają, chcą przyłączenia Wilna i Lwowa, to grozi powtórką Poznania, Rosjanami itd. - opowiada Ewaryst Waligórski. - Wkurzył mnie. Przepisałem na powielaczu postulaty. Zwołałem z Michałem Platerem zebranie tych, co byli pod ręką i zacząłem je rozdawać. Wpadł na to dyrektor naczelny, sprawdzony SB-ek, który już w stanie wojennym był komisarzem, Matałyga. Z mordą na nas, co my tu robimy, zebranie jest nielegalne, że klasa robotnicza kolejarzy na takie rozrabiactwo nie pozwoli itd. To ja, że jeśli jest taka jego wola, zadzwonimy do wszystkich naszych placówek i sprawdzimy, co ludzie myślą. On liczył na to, że przez noc SB nas aresztuje i będzie miał kłopot z głowy. SB-ecy jednak już wówczas bali się i nikt nas nie ruszył. Na drugi dzień wszyscy nas poparli. Kolejne zebranie, żeby zapisywać się do nowych, niezależnych związków. Na sali ja, Plater, bardzo fajny Wojtek Karkuczyński, członek egzekutywy, ale całą duszą nas popierający i Jasiu Wesołowski, wówczas jeszcze sekretarz partii, a po latach szef szczecińskiego UOP. Myśleliśmy, że sami we czterech podpiszemy deklaracje, bo inni będą mieli stracha. Gdzie tam. Tłumy się zjawiły. Nawet jeden z wicedyrektorów podpisał, a później dzwonił do mnie przestraszony, bym go skreślił, bo myślał, że to lista obecności.

Pierwsi sekretarze KW i KM PZPR, najważniejsi ludzie w Szczecinie i województwie przekazali Komitetowi Strajkowemu warunek, że gotowi są rozmawiać, ale "pod warunkiem przerwania strajku i rozpoczęcia pracy".

- Informacja, że stocznia stoi, obiegła całe miasto. Nie dało się już jej utrzymać w tajemnicy - wspomina Grzegorz Durski. - Do strajku zaczęły przyłączyło się niemal od razu 20 zakładów i czyniły to kolejne. To było tak, jak gdyby obudziła się pamięć Grudnia'70, której nigdy komunistom nie udało się wykorzenić z pamięci szczecinian.

Komitet w odpowiedzi zażądał "natychmiastowego przybycia do Stoczni Najwyższych Władz Centralnych celem podjęcia dyskusji nad postulatami wysuniętymi przez załogi strajkujących zakładów".

19 sierpnia powstał w stoczni Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS), na czele którego stanął Marian Jurczyk. Jego zastępcami zostali Kazimierz Fischbein i Marian Juszczuk. Do MKS-u należały nie tylko komitety stoczniowe, ale również zakładów z miasta i województwa.

- Mało kto pamięta, ale bunt w szczecińskiej stoczni wywołał Krzysztof Kubicki z wydziału gospodarki materiałowej, uczestnik strajków jeszcze w 1970 r. - mówi Jan Tarnowski. - To on zaproponował Mariana Jurczyka na przewodniczącego.

Zakłady pracy zgłaszały żądania, na podstawie których opracowano listę postulatów do rozmów z władzami. Te zaś nie miały zamiaru rozmawiać licząc na to, że w miarę upływu dni strajk sam wygaśnie. Gdy to się nie udało, władze zaczęły rozmawiać z poszczególnymi komitetami strajkowymi w zakładach, mamiąc ich ustępstwami ekonomicznymi. To również spaliło na panewce.

- Sytuacja w mieście i całym regionie była tak napięta, a ludzie tak zdeterminowani, że komuniści musieli się ugiąć - uważa Andrzej Kropopek. - To nie był lokalny strajk, a powszechny bunt. Zbyt świeża była w Szczecinie pamięć Grudnia' 70, by tę falę zahamować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński