Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

2015 w szczecińskich sądach: Łapówki, śmiertelne potrącenie, potrójne zabójstwo

Mariusz Parkitny
Radosław Warawko (w środku) nie przyznaje się do zabicia matki, ojczyma i przyrodniego brata. Grozi mu dożywocie. Prokuratura uważa, że motywem zbrodni była chęć przejęcia majątku
Radosław Warawko (w środku) nie przyznaje się do zabicia matki, ojczyma i przyrodniego brata. Grozi mu dożywocie. Prokuratura uważa, że motywem zbrodni była chęć przejęcia majątku
Oskarżenie znanego adwokata o łapówkę, wyrok za śmiertelne potrącenie 15-latki, proces Radosława Warawki, oskarżonego o zabójstwo rodziny - taki był rok na sądowych korytarzach.

Z dziesiątek spraw, które w ubiegłym roku prowadziły prokuratury i sądy w naszym regionie, wybraliśmy te, naszym zdaniem najważniejsze.

Oto nasze subiektywne podsumowanie wydarzeń kryminalnych.

Piła, a potem wsiadła za kółko

8 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia samochodów dla Karoliny P. z Wołczkowa w Szczecinie. Kobieta śmiertelnie potraciła 15-letnią Weronikę. Oskarżona miała 2,3 promila alkoholu. Po wypadku poszła do domu. Miała już wówczas zakaz prowadzenia samochodu za wcześniejsze pijaństwo. Wyrok jest prawomocny. Oskarżona przyznała się do winy.

- To był długi weekend, gdzie część osób korzysta z dni wolnych i pije alkohol. Oskarżona pojechała na mecz samochodem mimo że na stadion miała kilkaset metrów. Piła alkohol. Powinna była pomyśleć, że może komuś zrobić krzywdę. A ona po wypadku odeszła sobie nie udzielając pomocy. Może to w tej sprawie jest najgorsze - mówiła sędzia Monika Orzechowska.

Adwokat oskarżony

Mecenas Marek K., szczeciński adwokat oskarżony o oszustwa stanie przed sądem. Wraz z nim jego była sekretarka i klient. W czerwcu akt oskarżenia trafił do sądu. Proces się jeszcze nie rozpoczął. Prawnik został oskarżony o popełnienie wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami trzech oszustw sądowych i jednego usiłowania oszustwa przy użyciu sfałszowanych testamentów.

- Mechanizm działania oskarżonego każdorazowo polegał na tym, że „zlecał”, nieustalonej w toku śledztwa osobie dokonanie przestępstwa podrobienia testamentu - wyjaśnia prok. Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

W postępowaniu spadkowym przed sądem, oskarżeni przedstawiali sfałszowany testament, wprowadzając sąd w błąd, co do prawdziwości tego dokumentu i wyłudzali poświadczenie nieprawdy w postanowieniu o stwierdzeniu nabycia spadku po zmarłym. Oskarżeni na podstawie takich fałszywek przejmowali spadki, które im się nie należały.

- Decyzje wydane na skutek działania oskarżonych znacznie pogorszyły sytuację majątkową osób uprawnionych do uzyskania spadku, albowiem osoby te nie mogły dziedziczyć należnych im udziałów w wysokości określonej w ustawie - dodaje prok. Wojciechowicz.

Marek K. został także oskarżony o sprzedaż swojej kancelarii byłemu już asystentowi, aby uniknąć zajęcia nieruchomości przez prokuraturę na poczet przyszłych kar. W toku śledztwa ustalono, że za swoje usługi adwokat brał od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Oskarżony nie przyznał się do winy.

Zawieszone wyroki za pożar

Sąd Apelacyjny w Szczecinie zmienił kary dla dwójki oskarżonych w sprawie tragicznego pożaru w Kamieniu Pomorskim w 2009 r. Zginęły wtedy 23 osoby.

Krzysztofa G., ówczesnego Dyrektora Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Kamieniu Pomorskim sąd skazał na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4 lata (w pierwszej instancji sad okręgowy skazał go na 3 lata bezwzględnego więzienia).

Barbarę K., pracownika Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Kamieniu Pomorskim skazał na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata (pierwszej instancji sąd skazał ją na dwa lata odsiadki).

Wyrok jest prawomocny. Sąd podkreślił, że złagodził wyroki, bo na ławie oskarżonych powinien zasiąść ówczesny burmistrz Kamienia. Zdaniem prokuratura nie było na to dowodów.

Proces jakiego nie było

W sprawach o najpoważniejsze zbrodnie, wydarzeniem roku był bez wątpienia początek procesu Radosława Warawki, oskarżonego o wymordowanie własnej rodziny w kwietniu 2011 r. Na proces trzeba było czekać tak długo, bo w międzyczasie odsiadywał karę za handel narkotykami w Hiszpanii.

Sprawa zabójstwa rodziny jest poszlakowa, ale prokuratura podejrzewa, że motywem mógł być majątek. Warawko nie przyznał się do winy i zgodził się na upublicznienie wizerunku. Przedstawił swoją wersję wydarzeń. Twierdzi, że zabójcami byli siedzący z nim na ławie oskarżonych dwaj dawni koledzy (odpowiadają m.in. za pomoc w zacieraniu śladów i ukrywanie Warawki, ale nie za zabójstwo) oraz jeszcze jeden mężczyzna, którego Warawko nie znał.

- Zmusili mnie, abym wystawił im rodzinę, bo zagrozili, że zabiją moją żonę i dziecko- mówił.

Współoskarżeni zaprzeczają. Przyznali się do pomocy Warawce w zakupie pistoletu (okazał się wadliwy) oraz do zacierania śladów i pomocy w ucieczce za granicę. Do jeziora wyrzucili noże, spalili ubranie Warawki oraz zniszczyli karty telefonicznie z połączeniami.

Sprawca działał niezwykle brutalnie. Ofiary zginęły od licznych ciosów nożami. Przyrodni brat Warawki był duszony. Sprawca, aby zatrzeć ślady rozlał w mieszkaniu olej.

Proces ma się zakończyć na początku roku. Prokuratura wciąż szuka osoby, od której oskarżony kupił pistolet za 10 tysięcy złotych.

Zabił sąsiada i to bez powodu

25 lat za zabicie sąsiada dla 31-letniego Mateusza P. z Derczewa. Ofiara to 19-letni Wiesław R., lekko upośledzony mężczyzna, który kilka dni przed śmiercią został ojcem.

- Pamiętam, że wziął naszą Klaudię na ręce i powiedział, że nigdy jej nie opuści. A potem go zabito. A przecież był dobrym człowiekiem. Na pewno byłby świetnym ojcem - mówiła 20-letnia Monika Jasion.

Wiesław zginał tylko dlatego, że jadąc skuterem wykonał manewr na drodze, który zdenerwował pijanego oskarżonego. Wracał samochodem z stacji benzynowej, na której chciał kupić sobie piwo.

Bił ofiarę metalowym przecinakiem, wywiózł w bagażniku nad jezioro, a potem utopił. Następnego dnia pił piwo z ojcem zamordowanego za pieniądze, które ukradł mu z portfela. Na procesie Mateusz P. wykazał skruchę. Poprosił nawet prokuratora o karę śmierci.

- Nie planował tej zbrodni, ale po konflikcie na drodze wiedział już, że zabije. Dlatego kazał pokrzywdzonemu ukryć motorower - uzasadnia sędzia Bogumiła Staniek.

Do okoliczności łagodzących zaliczyła: przyznanie się do winy, obszerne wyjaśnienia, żal, nie najgorszą opinię w środowisku.

- Chcę kary śmierci, bo jest dla mnie jedyna słuszna. Już nie umiem żyć - mówił sam Mateusz P.

Dostał 15 lat za strzał z obrzyna

30 marca ub.r na drodze pod Kamieniem Pomorskim ktoś strzela do ludzi jadących samochodem. Ginie pasażer jadący na tylnym siedzeniu. Policja szybko łapie 37-letniego Macieja S., mieszkańca gminy Kamień. Znajdują u niego broń, z której padł strzał. To tzw. obrzyn. Maciej S. twierdzi, że broń wypaliła przypadkiem, gdy chciał postraszyć ludzi, z którymi miał na pieńku. Sąd nie uwierzył jego wyjaśnieniom i skazał go na 15 lat więzienia.

Przed aresztowaniem prowadził komis samochodowy i handlował częściami. Ponad rok temu był skazany za przekręt ze sprzedażą auta. Jeździł terenowym mercedesem na niemieckich tablicach rejestracyjnych. I to właśnie z tego mercedesa, wychylając się z okna pasażera, strzelił do jadącego przed nim opla.

- Nie chciałem strzelić, tylko nastraszyć tych ludzi z opla, bo mnie próbowali sterroryzować. Strzał padł jak nasze auto nagle przyhamowało. Nie wiem dlaczego ten obrzyn wypalił - tłumaczył w sądzie.

Przeprosił rodzinę zastrzelonego Grzegorza G. i zaproponował zadośćuczynienie.

Polecamy na gs24.pl:

Gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński