Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

200 lat, panie Michale!

Wioletta Mordasiewicz
Michał Paszkiewicz w czasie drugiej wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej.
Michał Paszkiewicz w czasie drugiej wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej. Wioletta Mordasiewicz
Michał Paszkiewicz ze Stargardu kilka dni temu skończył 100 lat.

Codziennie ogląda wiadomości, czyta książki o tematyce wojennej, na kolację uwielbia jeść ciasto i pić kawę.

Przez miniony tydzień przez mieszkanie stargardzianina Michała Paszkiewicza przewinęły się tłumy ludzi. Z gratulacjami spieszyli członkowie rodziny, przyjaciele domu, znajomi. Starszy pan witał ich w pełnej gali. Wdziewał na siebie wojskowy mundur. Ma stopień majora. Ze łzami w oczach przyjmował życzenia i gratulacje. Okazja ku temu była nie byle jaka. Pan Michał 21 sierpnia tego roku obchodził setne urodziny.

- To już piąty tort, jaki stawiam na ten stół - śmieje się pani Dorota, córka stulatka. - A pewnie będzie jeszcze niejeden.

Rok na betonie

Pan Michał urodził się w Bełchatowie. Pochodzi z wielodzietnej rodziny. Był jedenastym i przedostatnim dzieckiem. Dwójka rodzeństwa mu zmarła. W okresie przed- i powojennym mieszkał na Podlasiu w miejscowości Pińsk. Tam odbywał służbę wojskową. W czasie wojny był żołnierzem Armii Krajowej.

- W 1949 roku siedział w więzieniu - opowiada pani Dorota. - Ja się wtedy urodziłam. Ubecy go posadzili. Przez rok spał nocami na betonie w bieliźnie. Prześladowali go i zmuszali, żeby się przyznał, że walczył przeciwko Polsce. Nie poddał się. Po roku uciekł.

Po wojnie pan Michał przyjechał do Stargardu. Przez wiele lat piastował kierownicze stanowiska. Kierował ośrodkiem zdrowia, był zarządcą majątku, kierownikiem Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, pracował w szkole rolniczej. Mieszka z córką Dorotą, jej mężem Henrykiem i wnuczkiem Marcinem. Stulatek zawsze cieszył się dobrym zdrowiem. Nigdy poważnie nie chorował. Serce ma jak dzwon, wzrok dobry.

- Pewnie dlatego, że przez połowę życia jeździł na rowerze - uważa córka jubilata. - Nie bez znaczenia jest także to, że we wszystkim mniej było chemii. Wyjeżdżał na całe sezony grzybowe. Wynajmował pokój od leśniczego i zbierał grzyby. Konno przejechał całą Polskę. Kilka lat temu jeszcze wychodził z domu. Lubił przebywać na działce, chodzić po sklepach. Teraz ciężko go gdziekolwiek wyciągnąć. Nie chce już nigdzie chodzić. Czasem tylko posiedzi na balkonie.

Pan Michał ma kłopot ze słuchem. Trzeba głośno mówić, żeby cokolwiek usłyszał. Ogląda telewizję i wiadomości, ale jak mówią jego najbliżsi, mało co do niego dociera.

- Kupiliśmy mu aparat słuchowy - opowiada pan Henryk, zięć stulatka. - Ale nie chce go nosić. Włożył go do szuflady. Mówi, że przeszkadza mu, bo za bardzo piszczy.

Palił papierosy

Starszy pan ma też niedociśnienie. Kiedyś brał tabletki, ale teraz kawa z mlekiem jest wystarczająca. Dzień pana Michała zaczyna się około ósmej rano. Śniadanie, telewizja, poobiednia sjesta - obowiązkowa. Większość czasu spędza w swoim fotelu. Na kolację zjada ciasto i wypija kawę. Kładzie się spać około godziny 22. Żeby nie cierpieć z powodu bezsenności, bierze tabletki. Jak zapomni, to godzinami leży i myśli.

- Dziadek przez 70 lat palił papierosy - opowiada pani Dorota. - Trunków nigdy nie lubił. Ciężko go namówić nawet na łyk wina. Papierosowy nałóg rzucił dopiero rok temu.

- Rzucił, bo doszedł do wniosku, że nic mu nie dają - dodaje jej mąż.

Pan Michał nigdy by nie pomyślał, że dobrnie do tak sędziwego wieku.

- Mówił, że dożyje dziewięćdziesiątki - wspomina Marcin, wnuczek jubilata.
Wiekowy jubilat miał dwoje dzieci, ale jedno zmarło. Ma sześcioro wnucząt i czworo prawnucząt.

- Moja babcia też żyła długo - mówi pani Dorota. - Żyła ponad 90 lat. Tak więc i my mamy szansę na tak długie życie.

Życzenia 200 lat!

W czerwcu tego roku w urzędzie wojewódzkim odbyła się uroczystość, na której pan Michał był gościem honorowym. On i jeszcze jeden stulatek, który także działał w AK. Obaj dostali za zasługi listy gratulacyjne od generała dywizji Andrzeja Malinowskiego. Z serdecznymi życzeniami pospieszyli do stargardzianina także przedstawiciele urzędu miejskiego.

- A ile pan ma lat? - dopytywał o wiek prezydenta Stargardu pan Michał.
Gdy dowiedział się, że 48, skwitował: "jak dobrze takim młodym być". Stulatek odebrał z rąk prezydenta Stargardu listy gratulacyjne, w tym jeden od premiera RP. Były też prezenty, m.in. golarka od władz miasta. Pan Michał żegnał wszystkich ze wzruszeniem.

- Trzymajcie się! - rzucił na pożegnanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński