Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

20 tysięcy pszczół atakowało na Małkowskiego. Wywołały panikę wśród mieszkańców

Marek Łagocki
Na miejscu pszczelarz zwabia owady do rojnika.
Na miejscu pszczelarz zwabia owady do rojnika. Fot. Marek Łagocki
Od godziny 10 na ulicy Małkowskiego pszczoły kąsały przechodniów. Było ich ponad 20 tysięcy. Służby nie chciały reagować na zgłoszenia mieszkańców. Straż miejska podjęła pierwsza interwencję i zabezpieczyła taśmami miejsce, gdzie wyroiły się pszczoły.
Chodnik w promieniu kilkudziesięciu metrów od miejsca wyrojenia owadów został zamknięty i zabezpieczony taśmą straży miejskiej.
Chodnik w promieniu kilkudziesięciu metrów od miejsca wyrojenia owadów został zamknięty i zabezpieczony taśmą straży miejskiej. Fot. Marek Łagocki

Chodnik w promieniu kilkudziesięciu metrów od miejsca wyrojenia owadów został zamknięty i zabezpieczony taśmą straży miejskiej.
(fot. Fot. Marek Łagocki)

Pszczoły obsiadły trzy okna na parterze kamienicy przy ul. Małkowskiego 5. Przez ponad 5 godzin były bardzo agresywne. Mieszkańcy kilkanaście razy zgłaszali problem straży pożarnej oraz policji. Służby i zarządca bloku, jakim jest Szczecińskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego, w ogóle nie podjęły żadnych działań.

Po godzinie 15, po telefonie naszego dziennikarza, na miejscu zjawiła się straż miejska, która jako pierwsza zajęła się sprawą i szybko podjęła stosowne działania. Chodnik w promieniu kilkudziesięciu metrów od miejsca wyrojenia owadów został zamknięty i zabezpieczony taśmą straży miejskiej.

- Taka sytuacja zagraża bezpieczeństwu mieszkańców - mówi jeden ze strażników miejskich. - Nie rozumiem, dlaczego żadne służby nie podjęły działań. Wystarczyło, aby pszczoła użądliła osobę uczuloną, to mogłoby skończyć się śmiertelnie.

Powodem braku interwencji ze strony służb był brak podpisanej umowy z miastem w sprawie usuwania pszczół, os oraz szerszeni.
Jak pszczoły znalazły się w tym miejscu?

Mieszkańcy twierdzą, że pszczoły zagnieździły się w pomieszczeniach byłego sklepu monopolowego, który od dwóch lat jest zamknięty. Dziś nad ranem lokal został otwarty w celu przygotowania do remontu. Gdy pomieszczenia zostały otwarte pszczoły wyleciały.

Na miejscu jest nadal pszczelarz, który usiłuje zwabić rozwścieczone pszczoły do skrzynek zwanymi rojnikami. Niestety, udało mu się znaleźć królową, która padła. Fakt ten nie polepsza pracy pszczelarzowi, gdyż pszczoły są oszołomione.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński