- Nie jest prawdą, że spotkałem oskarżonego w Wielkanoc, i on mi powiedział, że ktoś zabił Magdę. Nigdy bym go o to nie podejrzewał. Był grzeczny - mówił świadek Mieczysław Ł.
Oskarżony Mariusz S. twierdzi, że 12 kwietnia w Wielgowie spotkał dwie dziewczynki jadące na rowerach. Jedna z nich o mały włos nie wpadła pod samochód. Dlatego ostrzegł, aby jeździła ostrożnie. To miała być właśnie Magda.
- Mogłem ją wtedy złapać za nadgarstek i ramię. Mam taki zwyczaj, że na pożegnanie kładę rozmówcy rękę na ramieniu - wyjaśniał na pierwszej rozprawie.
To jego nowa linia obrony. Bo wcześniej przyznał się do zabójstwa, choć twierdził, że był to nieszczęśliwy wypadek. Konsekwentnie zaprzecza, że ją zgwałcił.
Ciało Magdy znaleziono w lesie pod Wielgowem dzień później. Sprawca zgwałcił ją i udusił. Ukradł rower i biżuterię. Mariusza S. zatrzymano dopiero po czterech latach. Zdecydował ślad zostawiony na ramieniu dziewczynki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?