Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

120 osób może stracić dach nad głową! Będą pikietować

Andrzej Kus [email protected]
- Nasze stowarzyszenie nie chce przejąć budynku, bo nie będziemy mieli z czego pokryć długów - mówi Elżbieta Gąsecka, prezes. - Wyremontowaliśmy mieszkania, teraz chcą nas eksmitować. Prezydent powinien nam wreszcie pomóc!
- Nasze stowarzyszenie nie chce przejąć budynku, bo nie będziemy mieli z czego pokryć długów - mówi Elżbieta Gąsecka, prezes. - Wyremontowaliśmy mieszkania, teraz chcą nas eksmitować. Prezydent powinien nam wreszcie pomóc! Adam Słomski
Załom 120 osób z hotelu socjalnego może stracić dach nad głową. - Jest zadłużony na milion złotych. Miasto chce, bym go wyremontował i oddał za złotówkę - mówi zarządca. - Rezygnuję z jego prowadzenia. Mieszkańcy zapowiadają, że dzisiaj będą pikietować.

- Rezygnuję. Chciałem pomóc, ale przesądziła o tym kara 20 tysięcy złotych od nadzoru budowlanego - mówi Edward Wołowski z Załom-Dom-Serwis. - Miasto się wycwaniło. Proponowałem, by pomogli wyremontować budynek. Koszt to 200 tysięcy złotych. Zdecydowali, że mogą go przejąć pod warunkiem, że sam wszystko naprawię. Budynek jest zadłużony na ponad milion złotych. Ludzie nie płacą czynszów, mimo że mają złotówkę za metr plus rachunki. Miesięcznie dokładam 3600 złotych. Jak długo mam to jeszcze robić?

Problemy rozpoczęły się po tragicznym pożarze w hotelu socjalnym w Kamieniu Pomorskim. Wcześniej niewiele osób wiedziało o istnieniu budynku w Załomiu, mimo że mieszka tam 48 rodzin - ponad 120 osób. Straż pożarna zakwestionowała w nim bezpieczeństwo i zarządziła eksmisję. Zarządca na własny koszt wykonał ekspertyzy. Listę niezbędnych napraw przekazał miastu. Wcześniej naprawił dach, postawił kotłownię gazową, wymienił instalację elektryczną.

- Właścicielem terenu, na którym znajduje się hotel, są Lasy Państwowe - mówi. - Urzędnicy powiedzieli, że rozważą nabycie budynku, gdy usunę nieprawidłowości, a właściciel przekaże grunty za złotówkę. Od początku szukali frajera. Napisałem pismo do prezydenta, że proszę o zakwaterowanie tych wszystkich osób, bo nie mam zamiaru robić remontu na mój koszt. Ludzie podpisali pismo, że mieszkają tam na własną odpowiedzialność.

Roman Borowski z Nadleśnictwa Kliniska potwierdza, że są właścicielami gruntu. Za wszystko inne odpowiedzialna jest spółka.

- Rzeczywiście miasto zadeklarowało, że przejmie obiekt wraz z gruntem po spełnieniu wszystkich warunków. Nic w tej sprawie od roku się nie dzieje. Przyznam, że trudno jest oczekiwać od zarządcy, by sam wykonał wszystkie prace. Powinna być jakaś współpraca. Ale jej nie ma - mówi.
Mieszkańcy i zarządcy czekali na ruch miasta. Liczyli, że wreszcie nimi ktoś się zainteresuje. Czara goryczy przelała się, gdy Wołowski dostał karę.

- Gdyby nie to, starałbym się dalej coś z tym robić, rozwiązać sprawę - mówi. - Powiedziałem jednak, że koniec. Nie będę prowadził działalności charytatywnej. Z końcem miesiąca wypowiadam umowy na mieszkanie. Odłączę media i to zostawię. Niech martwi się prezydent, który musi zagwarantować wszystkim mieszkanie. Nie ma innego wyjścia.

Mieszkańcy hotelu socjalnego nie mają pretensji do prezesa. Zdają sobie sprawę o zadłużeniu. Za jego namową zawiązali stowarzyszenie, które może przejąć od spółki hotel socjalny. Wołowski chce im przekazać to za darmo. Oni niechętnie podchodzą do takiego rozwiązania.

- Co z nami będzie? Budynek jest rzeczywiście bardzo zadłużony, a z czego to wszystko spłaci stowarzyszenie? I tak będziemy musieli wynająć zarządcę - mówi Elżbieta Gąsecka mieszkanka i prezes organizacji. - Część płaci regularnie, część nie płaci wcale. Jest opcja, że weźmiemy ten budynek, gdy spółka pomoże nam to dalej prowadzić.

Podobnie wypowiada się Jolanta Orsztynowicz.
- Mamy nakazy sądowe i nie można nas wyrzucić - mówi. - Obok wybudowali przepiękne boisko, dzisiaj jest jego otwarcie. A nam tutaj nie dają żyć i nie chcą pomóc. Wyremontowaliśmy sobie tutaj mieszkania. Mamy tak, jakby niejeden chciał mieć w domu. Na otwarciu boiska ma być prezydent Krzystek. Czekamy na niego, zorganizujemy pikietę. Otoczymy go i nie wypuścimy, dopóki czegoś konkretnego nam nie obieca. Nie wolno tak traktować ludzi. Nie można zwalać wszystkiego na Wołowskiego.

Urząd miasta twierdzi, że wina w dużej mierze leży po stronie zarządcy.
- Zgodnie z umową zawartą między lasami a spółką, za stan techniczny budynku odpowiada dzierżawca, czyli Załom Dom Service - tłumaczy Tomasz Klek z magistratu. - Objęliśmy pomocą mieszkańców przy ul. Kablowej 10. Od dwóch lat Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie wspiera kilkanaście rodzin. To pomoc finansowa m.in.: zasiłki okresowe, celowe i na posiłki dla dzieci. Mieszkańcy korzystają również z pomocy pedagogicznej, terapeutycznej i prawnej.

Urzędnicy tłumaczą też, że mają dobre zamiary, ale zarządca nie ułatwia im uregulowania sprawy.
- Od kilku miesięcy czekamy na jego odpowiedź. Na początku października na piśmie wystąpiliśmy o uzupełnienie dokumentacji związanej z przeprowadzeniem remontu. Po raz kolejny również poprosiliśmy o informacje związane z bieżącą liczbą osób zamieszkujących w budynku i podstawy prawnej ich pobytu. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi - tłumaczą.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński