Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

1 Maja w PRL. Starsi ludzie uważają, że to było święto radości

Marek Rudnicki
Fot. Archiwum
Święto klasy robotniczej dziś niechętnie wspominane, dla powojennego pokolenia było świętem radości. Właśnie dlatego, że większość ludzi była ciężko doświadczona latami wojny. Wspomnienia młodości, zawsze są słodkie, niezależnie od epoki.

Święta PRL

Święta PRL

- 1 maja - Święto Pracy
- 9 maja - Dzień Zwycięstwa
- 22 lipca - rocznica ogłoszenia Manifestu PKWN
- 12 października - Święto Wojska, rocznica bitwy pod Lenino
- 7 listopada - rocznica rewolucji październikowej
- 8 marca - Dzień Kobiet
- Liczne święta branżowe -- typu Dzień Drukarza, Dzień Odlewnika, Dzień Nauczyciela, Dzień Lotnika.

- To było święto radosne, prawdziwe, spontanicznie obchodzone - wspomina Aleksandra Kaczyńska, emerytowana nauczycielka. - Wbrew temu, co dziś słyszę, nikt nikogo nie zmuszał do brania w nim udziału. Może sporadycznie, przez nadgorliwców, gdzie indziej, w wielkich miastach, ale nie w małych miasteczkach, gdzie prawie wszyscy się znali.

Kazachstan i Syberia

1939 r. Grabowo koło Nowogródka. Rosjanie aresztowali jej ojca, Mikołaja Łapucia. Wywieziono go do wiezienia w Wołożynie, gdzie ślad po nim zaginął. Był przed wojną miejscowym działaczem polityczno-społecznym, podoficerem rezerwy. 14 kwietnia 1940 r. jej mamę Zofię, dwóch braci Tadeusza i Józefa oraz siostrę Halinę wywieziono do Kazachstanu, do rejonu kujbyszewskiego. Tam zmarł jej młodszy brat Józek.

- Ciężko było, tak ciężko, że trudno to dziś sobie wyobrazić - opowiada. - Głód, zimno, głód i jeszcze raz głód i zimno. Gdyby nie wspaniali ludzie - Kazachowie, nie przeżylibyśmy. Ani my, ani Niemcy nadwołżańscy, z którymi dzieliliśmy ziemiankę. Mama woziła zboże. Pilnujący przymykali oczy, gdy podkradała zboże, byśmy mieli co jeść.

Jan Kaczyński został wywieziony ze Skrzyplewa, powiat Wołożyn, 10 lutego 1940 r. Jego ojciec Wincenty był leśniczym i już to stawiało go po stronie ciemięzców ludu. Wraz z nim, do Tajszetu na Syberii, trafiła jego matka Zofia, siostra Weronika i brat Tadeusz. Ojciec nie wytrzymał trudów. Brat wstąpił do kościuszkowców i forsował Odrę (wspomina, że była czerwona od polskiej krwi), gdzie został ciężko ranny.

ŚWIĘTO PRACY

ŚWIĘTO PRACY

Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy zwany 1 Maja, obchodzony jest od 1890 r. Wprowadziła je II Międzynarodówka dla upamiętnienia wydarzeń, które wydarzyły się w pierwszych dniach maja 1886 r. w Chicago, podczas strajku na rzecz wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy. Dzień 1 maja był kulminacją akcji robotniczych w całym kraju. Na czele demonstracji w Chicago stała organizacja International Working People's Association i jej założyciel działacz anarchistyczny Albert Parsons, uczestniczyło w niej 80 000 ludzi. Liczbę demonstrujących robotników w całym stanie Illinois policja oceniała w 1886 r. na ok. 610.000 osób.

Powrót do kraju

Aleksandra przez miesiąc wracała pociągiem do Polski. Do dziś pamięta nazwisko maszynisty z odmrożonymi na Syberii dłońmi - Tadeusz Marszal. Prowadził pociąg na zmianę z Rosjaninem.

Wyruszyła z Pawłodaru w maju 1946 r. Pociąg zatrzymał się w Łobezie (tak wówczas nazywano Łobez) 16 czerwca 1946 r. Jan powrócił do Polski w 1946 r. Jego pociąg zatrzymał się na stacji Gumieńce w Szczecinie.

- Wspaniale nas witali w Powiatowym Urzędzie Repatriacyjnym - mówi. - Jak dawno niewidzianych krewnych. Byliśmy szczęśliwi. Dla nas, spragnionych Polski liczyło się tylko to, że wreszcie jesteśmy w ojczyźnie, choć na niemieckiej ziemi. Że mówimy po polsku, że nic nie trzeba, a wszystko można.

- Dostaliśmy kartofle, mąkę, mogłam iść wreszcie do polskiej szkoły - dodaje pani Ola. - Dostaliśmy mieszkanie, mama pracę, cóż więcej nam było trzeba.
W 1948 r. pan Jan został powołany do Służby Polsce i wyjechał do Mysłowic, a stamtąd do Warszawy. Budował Pałac Kultury, MDM, trasę WZ, a później został w wojsku. Pani Ola skończyła szkołę i została nauczycielem przedmiotów ścisłych.
Piękne, słoneczne święto

- Pierwszy maja, to było nasze święto, bez żadnych podtekstów - wspomina minione lata pani Ola. - Nasze odczucia były zupełnie inne, niż dzisiejszych ludzi. Nas cieszyło to, że mieliśmy ojczyznę, że wróciliśmy do Polski, że przeżyliśmy wojnę, że świętujemy wraz innymi, podobnymi do nas. Na pochody szliśmy bardzo chętnie. Nikt nikogo nie zmuszał, by brał w tym udział. Może, gdybym poszła z karabinem do lasu, byłoby inaczej i inaczej bym czuła. Byłam jednak młoda, polityka była daleko poza mną. Kobiety, w tym moja mama, które straciły mężów zbierały się, rozmawiały ze sobą o przeszłości, pewnie wspominały bliskich, którzy zmarli w Rosji, ale nie dzieci.

Dla niej, podkreśla, pochody były zawsze radosne, choć - zaznacza - nigdy nie była członkiem partii. Porównuje pochody.

- Za Gomółki była powszechna radość ze zmian. Za Gierka widać było, że ludzie stają się bardziej majętni. Byli inni, niż ci, którzy brali udział w pierwszych, bierutowskich pochodach. Gdy wyjechałam do Warszawy uczyłam w szkołach na Ochocie. Chodziła do niej córka Jaruzelskiego. Wraz ze mną pracowała Ewa Sobczyńska-Waltz, szwagierka Hanny Gronkiewicz-Waltz. Przed pierwszym maja zbieraliśmy się w pokoju nauczycielskim. Kierownik mówił, że dobrze by było, żeby uczniowie poszli na pochód, ale nie było mowy o tym, by uczniów spotykała jakaś kara za absencję.

- Pochód zawsze był radosny - wspomina pan Jan. - Nie chodziło wcale o te kiermasze pełne jedzenia i picia, ale o atmosferę. Były tańce, zabawy, spacery i wyprawy poza miasto. Byliśmy młodzi i daleko nam było do polityki. Cieszyło nas to, że jesteśmy.

- Żartowano wówczas, że Pan Jezus jest komunistą, bo zawsze na pierwszego maja fundował wszystkim wspaniałą pogodę - śmieje się pani Ola. - Jak by nie było, to było piękne święto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński